Turysta odwiedzający stolicę Wietnamu musi zwrócić uwagę na olbrzymią ilość zlokalizowanych tu świątyń i pagód. Statystyki mówią o tym, że jest ich blisko 180, wiele budowli cieszy się przy tym popularnością także poza granicami państwa. Z całą pewnością z sytuacją taką mamy do czynienia w przypadku Świątyni Literatury, która często opisywana jest nie tylko jako największa, ale również najpiękniejsza świątynia zlokalizowana w Hanoi.

Jest ona zlokalizowana w dzielnicy Dong Da i od centrum miasta dzieli ją około trzy km. Z całą pewnością nie jest to miejsce chronione przed oczyma turystów, do świątyni dostaniemy się więc bez problemu wykorzystując w tym celu autobus albo taksówkę. Dobrym pomysłem może być też wybranie się tam na piechotę. Ulice, które otaczają świątynię, sprawiają wrażenie dość chaotycznych, ona sama jednak jest postrzegana jako swego rodzaju oaza spokoju. Powstała bardzo dawno temu, źródła historyczne mówią przy tym o roku 1070 i pomyśle króla Ly Thanh Tonga, który chciał w ten sposób uczcić chińskiego filozofa Konfucjusza, a w dalszej kolejności także jego uczniów oraz następców. Okazuje się zresztą, że sama świątynia nie ma wcale przypadkowego wyglądu, jej twórcy inspirowali się bowiem podobnym budynkiem w chińskim mieście Qu Fu, w którym narodził się wybitny myśliciel. Przypadkowe nie jest też miejsce, które wybrano, aby przeprowadzić prace budowlane, starano się bowiem, aby nie wyróżniała się ona na tle daoistycznej pagody Bich Cau i buddyjskiej Pagody Jednej Kolumny. O tym, jak duże znaczenie miała budowa świątyni może zresztą świadczyć i to, że do dziś jest ona uważana za jedno z najbardziej znaczących wydarzeń w kulturalnej historii kraju. Przekonanie takie jest zresztą jak najbardziej uzasadnione, nie można bowiem zapominać o tym, że osoby, które do niej trafiały nie ograniczały się jedynie do oddawania czci przodkom, ale również uczestniczyły w zajęciach o charakterze edukacyjnym, świątynia była bowiem pierwszym wietnamskim uniwersytetem. Początkowo kształcili się tu przede wszystkim książęta i synowie lokalnej szlachty, z czasem świątynia stała się jednak Szkołą Synów Narodu o znacznie szerszych kompetencjach. Nie minęło zatem wiele czasu, a znalazła się w centrum oświaty narodowej. Co ciekawe, egzaminy przeprowadzane w świątyni były dostępne dla każdego, jeśli więc zdało się je pomyślnie, można było myśleć o karierze w administracji państwowej nawet pomimo niskiego pochodzenia. Same studia nie były łatwe, a ich ukończenie zajmowało trzy lata. Na uwagę zasługuje zresztą ich szeroki program obejmujący nie tylko naukę polityki i administracji, ale również etyki oraz literatury. Niestety, nie każdy dzisiejszy uczeń miałby szansę na zakończenie edukacji z dobrym wynikiem, szczególnie duży nacisk był tu bowiem kładziony na wierne odtwarzania pism konfucjańskich, a własne interpretacje wcale nie były mile widziane i uważane za warte zaakcentowania. Choć do egzaminów końcowych mógł przystąpić każdy, należało liczyć się z tym, że nie będą one łatwe. Czasem zdawali je jedynie nieliczni, chętnych do studiowania nigdy jednak nie brakowało, co wymusiło konieczność organizowania regionalnych egzaminów wstępnych po to tylko, aby wyłonić spośród kandydatów tych, którzy są rzeczywiście godni zdobywania wiedzy. Same egzaminy trwały nawet kilka miesięcy i składały się z pięciu części.

Osoby, które je zdały mogły posługiwać się tytułem Tien Si, który może być tłumaczony, jako „doktor”. Nawet one nie były jednak pewne wysokiego stanowiska, już po zakończeniu edukacji czekał je bowiem jeszcze jeden egzamin. Osobiście przeprowadzał go król i to właśnie on dokonywał selekcji najzdolniejszych studentów. Konfucjanizm stawiał przede wszystkim na wiedzę, uczciwość, lojalność oraz harmonię, należało więc liczyć się z tym, że nie będzie tu wiele miejsca nie tylko na własne badania, ale również na rozwój. Co ciekawe, zasady te obowiązywały aż do początku dwudziestego wieku, kiedy to Świątynia Literatury ostatecznie została zamknięta. Było to zresztą nieuniknione, skoro jej absolwenci okazywali się ludźmi coraz bardziej oderwanymi od rzeczywistości.

 

 

Warto przeczytać